Barcelona i lot do Limy

Ostatnie chwile w Madrycie, wiec zwiedzamy Lidla i poszukujemy internetu. Przy okazji zaczepilismy o jakiestam parki i pomnik Don Kichota. Do krolewskich ogrodow nas nie nie wposcili! Ochroniarzowi chyba nie spodobala sie nasza reklamowka Lidla z mortadela, bagietka i piwkami, hehe. Trudno. Szukamy innego skrawka trawnika.

Wieczorem jedziemy na lotnisko a tu mala przygoda... Chcielismy dostac sie do internetu przez lotniskowy komputer. Wrzucam euraska i klops. Moneta utknela! Ktos sprytny zapchal wlot papierkiem by motetki nie polecialy dalej ! O nie ! To byla jedna z naszych ostatnich monetek ! Jak zyc! Ale ja wychowana na McGyverze pogrzebalam w dziurce wsoweczka i odzyskalam nasza monetke. A dalej widze wiecej takich zapchanych euraskow. Nie tylko my chcielismy widocznie dostac sie do internetu. No wiec mieszam wsoweczka dalej. Wyciagam kolejne monetki..i kolejne. Ludzie sie patrza, Lukasz sie wstydzi, odchodzi. W sumie wydlubalam 7euro ! Jakis lobuz nie wiedzial, ze trafi na Polke i to jeszcze z Suwalk, ktorej nie wolno okradac. Lukasz juz sie nie wstydz, prosi na browara, hehe.

Juz siedzimy w samolocie do Limy. Lot bedzie trwal 12h! Kolacja na pokladzie i dobranoc.

Zdjęcia (2)

Komentarze (1)