Zegnamy milych wlascicieli hostelu i jedziemy mototaxi na dworzec. Na stacji nie mysimy szukac kasy to kasa nas znajduje. Naganiaczka krzyczy Cusco i prowadzi do kasy. Hymm. Tylko 30 soli za dwa bilety? Ale na widok autobusu juz wiemy dlaczego. Pani w kasie ostrzega nas ze to normalny autobus i to bez toalety a gringos zwykle wybieraja wersje lux, ktore mijamy wyjezdzajac z dworca. My jedziemy z tutejszymi, z ich tabolkami, kocami i usmiechami. Zaletami takich podrozy jest to ze choc w malej mierze poznajemy zycie lokalnych ludzi i zwiedzamy male miejscowosci. Do tego mozemy zasmkowac przydroznej kuchni bo po drodze co jakis czas wsiada autobusowy Wars czyli panie z roznosciami do jedzenia. Oczywiscie my skorzystalismy z uslug i zjedlismy kawal tlustego miasa z pieczonymi ziemniakami i pikantny sos do tego, a w dalszej drodze smakowalismy nadziewane ziemniaczane kule. Autobus najpierw przemierzal rozlegla rownine (altiplano) zeby pozniej wjechac na przelecz na wysokosci 4338 m.
Podroz trwala 8 godz. ale bylo warto.
Cusco to nie dla nas. Gwar, halas, ruch, tlum ludzi itp. itd. wszystko co charakteryzuje duze miasta. My chcemy na prowincje, mimo to zostajemy. Znajdujemy hostel i ruszamy w miasto. Centrum owszem ladne: glowny plac, katedra, mc donalds, kfc, starbacks kolonialna zabudowa wszysto piekne i ladne...
To wszystko nie dla nas my chcemy miasa miasaaaa...i tak trafiamy na super jadlodajnie czyli lokalny bazar. Od teraz bedziemy tylko tam sie zywic. Dostajemy od starszej pani talerz pelem niespodzianek - same miasa w tym tutejszy rarytas wspaniale przyprawiona swinka morska, a do tego kawal kury i wola a wszystko okraszone algami z dodatkiem sera i ikry. Co na to sanepid by powiedzial gdyby zobaczyl ze pani sprzedawczyni jedna reka, i to bez jednorazowej rekawiczki naklada jedzenie, a druga odgania bezdomne psy.
Lokalne bazary to istny cud swiata. Mozna sie najesc, napic i naogladac. My jeszcze wypijamy szkalneczke soku z niewiadomo czego ( cos podobnego do bambusa chyba), pozniej goracy kompot z ziol i owocow i idziemy do hostelu spac.