Przygoda nad oceanem nie trwala za dlugo, bo czekal nas lot do stolycy. Spaleni sloncem, z piekacymi stopami i plecami, zegnamy sie z polnaca Peru.
Przylatujemy do Limy, z lotniska odbiera nad prawdziwy stoleczny taksowkarz - Victor, na ktotego musielismy czekac 15 min, bo on musial najpierw zagrac w lotka.
Lima nas oczywiscie nie zaskoczyla, korki, halas, wsciekle trabace samochody itp.itd.
Szybki spacer, zwiedzamy centrum i wracamy do hostelu spac.