Rano budza nas jakies krzyki i wrzaski. To pawie domagaja sie karmienia. Okazuje sie, ze nasz hostel to malutkie zoo. Oprocz pawi zamieszkuja taras na dachu dwie duze papugi i ogromne zolwie.
Wybylismy w miasto w poszukiwaniu bazaru aby cus rzucic na zab. Szybko go odnalezlismy i spalaszowalismy pyszne sevicze mixto. Pozniej bez celu paletalismy sie po miescie, z mala przerwa na posilek - wysmienity ser kupiony wczesniej na bazarze.
Wieczorem wrocilismy do hostelu i nadrabialismy zaleglosci w pisaniu naszego bloga popijajac przy tym drinki z pisco.