Geoblog.pl    suwalskietrampki    Podróże    Peru    Lima - ostatni dzień
Zwiń mapę
2013
15
cze

Lima - ostatni dzień

 
Peru
Peru, Lima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13887 km
 
Dzień zaczął się ja zwykle, czyli od spaceru na bazar. Świeżo wyciskany soczek to już prawie tradycja. Włóczymy sie po wytartych już limskich chodnikach w poszukiwaniu pamiątek. Troszkę z tym ciężko, bo większość z nich pochodzi z Chin :-) Śniadanko w parku na trawniku i czas zadumy. Podsumowujemy ogólne straty: Saszetka z rozmówkami angielsko-hiszpańskimi (Łukasz sprytnie schował saszetkę w hostelu, aż sam o niej zapomniał), w saszetce były też branzoletki dziergane przez miłą dziewczynke z wyspy Amantani, przeznaczone na podarki dla Was :-( ;pomarańczowa czapeczka Lukasza została gdzieś na lotnisku, ale z tego to Paulina jest zadowolona, a dlaczego to wystarczy spojrzeć na fotki;-) ;zdrowie i wagę ciała.

Wieczorem zerkamy do kościoła, popatrzeć na ślub. Zaczepił nas chłopak i standardowe pytanie a skąd my. Z Polski? Oooooo, Katowice, Wadowice, Warsowia, na zdrowie, Lewandowski, Podolski, Tusk, Komorowski (papież był gdzieś na końcu).....Chopak jednym tchem strzela polskimi nazwiskami i słówkami. Daje nam dwie monetki po jednym solu jako 'suwienir' (pamiątka). Dowiadujemy się, że tuż za rogiem jest bar w którym tylko słychać 'na zdrowie' tylu tam Polaków przebywa. Pan poprowadzi, pokaże. Idziemy więc zaskoczeni, że jak to tu w Peru tylu naszych? Na miejscu widzimy pusty bar. No Polacy może sobie gdzieś poszli? Nowy kolega siada radośnie przy stoliku. Acha, czyli Łukasz ma postawić browarka:-) Dowiadujemy się, że nasz nowy kolega był w Polsce rok, jest muzykiem ma czworo dzieci. Dostajemy następny 'suwienir' ,banknot 5000 soli. Potem zaczął on zadawać nam pytania, wręcz przesłuchiwać: Czy mamy przy sobie paszporty, bo chce zobaczyć jak się nazywamy (musiał widocznie mieć to na piśmie:), ale my mówimy że dokumenty w hostelu. Jaki mamy przy sobie telefon, bo jego to stary, My mówimy, że nasze starsze. Ile zarabiamy w Polsce, gdzie pracujemy. Potem pyta czy mamy dla niego jakieś monetki na pamiątkę, bo zbiera z różnych krajów. Hmmm, no mamy euraski, a damy na pamiątkę czemu nie. Kolega podprowadza nas pod hostel, my dajemu mu euraska, a nasz kolega uderza prosto z mostu: "Is it possible you give me money? I have four kids" (Czy to możliwe, wy dajcie mi pieniądze? Mam czworo dzieci) Rozbawił nas tym, tłumaczyliśmy mu że nawet nie mamy na pralnie, w dowód pokazując nasze brudne ciuchy które mieliśmy na sobie i zostało nam tylko na taksówkę na lotnisko. Wszystko wydaliśmy. Łukasz grzebnął w kieszeni i dał chłopakowi 2,5 soli (3zł). Biedny chłopak trafił na parę spłukanych, brudnych i bez fajnych telefonów Polaków. Co się później okazuje podarowane monetki są wycofane z obiegu :-) W zamian myślał, że dostanie dolary lub euro, a tu nic. Ale piwka sie napił, a my ubawieni sytuacją cieszymy sie, że mamy pamiątki z Peru nie Chin. A na internetowych aukcjach te monetki idą za kilka funtów :-) Oj, źle na nas wyszedł nasz kolega. Powinien podszkolić francuski i polować na francuskich turystów podróżujących z laptopami, tabletami i innymi -ami :-) Ciekawe ile prawdy było prawdy w opowieściach naszego peruwiańskiego przyjaciela? Trzeba przyznać, że był przekonywujący. Nawet nie mieliśmy z sobą aparatu, by zrobić z naszym naciągaczem fotkę, ech
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 65 wpisów65 23 komentarze23 386 zdjęć386 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
29.07.2012 - 29.07.2012
 
 
09.08.2012 - 22.08.2012